niedziela, 18 października 2015

Inna perspektywa

Choć obiecywałam sobie, że zrobię notkę o Londynie jak najszybciej, skłamałam.
Znowu wszystko przybrało niespodziewany obrót i chociaż nadal nie mogę za nim nadążyć, staram sie jak mogę.



Zajmijmy się Polską!
Otóż prawdopodobnie jest to mój ostatni rok w Polsce, postanowiłam pozwiedzać przy okazji pokazując mojemu znajomemu kawałek Polski.
Nigdy nie widziałam Polski oczami amerykanina, który dosłownie kocha się w Polsce i uważa ją za drugi dom. Nigdy nie czułam tak wielkiego przywiązania do swojego kraju, jak Matt.
Podziwiałam, jednocześnie zazdroszcząc. Cytując Kuźniara: jadąc do USA pytają się co lubisz w Ameryce najbardziej. Jadąc do Polski pytają się dlaczego tu w ogóle przyjechałeś. To smutne, że nasz kraj jest tak słabo promowany i (niestety) ksenofobiczny. Podróżując z obcokrajowcem po własnym kraju mogłam nie raz zobaczyć, jak ludzie reagują na kogoś innej nacji. Nie rozumiał też, dlaczego nikt nie odwzajemnia uśmiechu. Dlaczego ludzie nie doceniają tego, co mają. Poczuć się jak turystka we własnym kraju- taki był plan i tak się stało. Widziałam Polskę innymi oczami, oddychałam innym powietrzem.
Czasu było mało więc obmyśliłam piękną trasę na ostatnie dwa tygodnie moich małych wakacji.
Zwiedziliśmy więc Zamość- Kraków- Wrocław- Poznań po czym każde z nas pojechało na kilka dni do Europy (Matt do Hiszpanii a ja do Holandii, Belgii i Francji (( o tym też później))). Zastanawiam się ciągle co sprawiło, że staliśmy się przyjaciółmi na dobre i na złe, skoro ledwo się znaliśmy. Jedno jest pewne- jak na pierwszego amerykanina oraz faceta, był jest i będzie moim najlepszym travel buddy, jakiego miałam. I na pewno to nie jest pierwsza i ostatnia nasza podróż razem. A ze względu, że już w poniedziałek każde z nas wraca do swojego "środowiska naturalnego" aka. szkoły, pracy... chciałabym tylko powiedzieć dziękuję :) Strasznie cię Kocham i będę tęsknić za każdą głupią rzeczą, którą robiliśmy razem. Za każdą łzę i uśmiech podczas tego miesiąca. Za każdy pijany wieczór i rannego kaca. Za każdą minutę zmarnowaną na rozmowę. Za każdy dzień, który spędziliśmy razem.








Nie wiem, czy mogę sobie obiecywać wymarzony wyjazd do Chin i nie wiem czy znowu z nich napiszę do was.
Londyny zostawię na później. Holandię/Belgię/Francję również. Chiny odkładam- mam coś ważniejszego do zrobienia (okey dokey yo)!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz