niedziela, 3 lipca 2016

Couchsurfing, czyli z czym to się je i czy na pewno będzie nam smakować.

Zgodnie z zapowiedziami bliższymi, dalszymi, reaktywuje bloga na czas wakacji, oraz na czas mojego pobytu w Belgii, gdzie będę wam skrupulatnie opowiadała o życiu w miniaturkowym, bajecznym miasteczku Gent. 

Na początek, chciałabym podzielić się z wami swoimi przemyśleniami dotyczącymi couchsurfingu.


 Zapewne wiele osób wie, czym jest ta magiczna różdżka pozwalająca na moc wrażeń.
Otóż couchsurfing to z założenia portal, przez który ludzie z wszelkich zakątków świata "udostępniają" swoją kanapę i pozwalają na kilka dni zagościć w swoim gniazdku mieszkańcom z odległej galaktyki zwanej światem- za darmo.



Brzmi fajnie? Przerażająco? Egzotycznie?


 Nic z tych rzeczy- couchsurfing to narzędzie, które na zachodzie ale i również w Azji jest popularnym sposobem na poznanie local people oraz spędzenie miło czasu w gronie nowych znajomych ale i również... oszczędzenie złotych monet na inne przyjemności :)
W zamian, hostujący zostają obdarowani prezentami, pamiątkami z innych krajów, czasem historiami z podróży, których-jak zapewne podróżujący wiecie, jest bez liku.

Pytania zaczynają się dopiero wtedy, kiedy sami chcecie hostować.

Czy to bezpiecznie?

Na stronie couchsurfing.com można dowiedzieć się wiele o "kandydacie" na współmieszkańca. Czasami ogłoszenia i przyjmujące i przyjmowane są umieszczane na fb, a na stronie CS również na wallach poszczególnych miast (nazywam to sprawy kryzysowe, albo wtedy, kiedy już wcześniej zapowiedziany host zrezygnował).

Czy warto?

Otóż wyleje trochę zimnej wody na wasze głowy- historii słyszałam wiele. O ile moja koleżanka Asia, którą serdecznie chce tu pozdrowić, przeważnie miała dobre historie, ja z kolei mam mieszane uczucia.

Gościnność przede wszystkim
Mam nadzieję, że ksenofobia naszego kraju odejdzie w niepamięć gdy ludzie zaczną... hostować! Obcokrajowcy kochają nasz kraj, każdą jego część i uwierzcie mi- często to własnie dzięki nim zaczynam doceniać małe rzeczy związane z Polską.

Gdy gościnności za wiele
Miałam niestety taki przypadek i dziewczyny, strzeżcie się (sic!), kiedy z dobrej woli (inaczej nazwać tego nie mogę) hostowałam kogoś ponad miesiąc. Party boy, że tak go anonimowo tutaj wymienię, nie dość, że nie kupował ani grama jedzenia (dobrze byłoby, gdyby jeszcze to jedzenie sam sobie umiał zrobić) to na dodatek był bardzo głośnym współlokatorem. Kocham bardzo swoje współlokatorki, że go tolerowały w stopniu wysoko wysokim. W takich sytuacjach najlepiej postawić sprawę jasno- macie swoje życie, swoje kredki i nie na rękę wam żerowanie na waszej dobroci. To nie hostowanie, to pomieszkiwanie z kimś za darmo. :)

Gościnność popłaca!
Hostowanie otwiera też drogi do bycia hostowanym. I to całkowicie normalne zjawisko. Wystarczy postawić się jako podróżnik, który nie ma $$ i chce zwiedzić kawałek świata. Lepiej jak jesteś tym podróżnikiem "wyjezdym", ale i przyjezdni tej samej pomocy od nas oczekują. Dzięki hostowaniu poznasz niesamowitych ludzi, sprowadzisz do swojego domu kulturę z inne świata, czy jest coś lepszego niż podróżowanie z własnej kanapy? :)

Nie bój się mówić nie
Kruczek polega na tym, że jesteśmy Polakami. To brzmi bardzo dumnie i naszą dumą jest przede wszystkim gościnność. Warto przed przyjazdem a nawet w trakcie przyjazdu nauczyć się być  asertywnym. Nie zawsze możecie pozwiedzać ze swoim hostem i nie zawsze możecie zjeść u niego w domu- przyszykujcie się na takie rozwiązania także ze strony hostującego. Wyjeżdżając, dobrze jest być niezależnym i ułożyć swój własny plan zwiedzania. W końcu host to nie darmowy przewodnik, chociaż większość hostów z miłą chęcią oprowadzi was po swoim mieście.


www.couchsurfing.com

To bardzo bezpieczna strona z milionem referencji i wręcz minimalną ilościa fuckupów.

Pamiętaj!
Jeśli ktoś z góry wydaje ci się podejrzany, odpuść sobie pisanie do niego.
Warto jest dobrze przejrzeć profil kandydata- czy ma referencje? zdjęcia? czy będziesz współdzielić pokój?
Pamiętaj, że ile ludzi, tyle sposób życia. Lepiej wiedzieć, czy ktoś jest pastafarianem przed przyjazdem do jego/jej mieszkania ;)
Sprawy z couchsurfingiem są też załatwiane (a przynajmniej powinny być) z DUŻYM WYPRZEDZENIEM. 2-3 tygodnie to optymalny czas na znalezienie dobrego hosta ale im wcześniej zaczniecie, tym lepiej dla was.

To co ? Hostujemy czy jedziemy do hosta? ;)

Świetny przykład, że hostowanie działa w dwie strony.
Hostowali mnie i na odwrót :) 
Thank you Joey, 5, Long so much <3



1 komentarz:

  1. Nana, zrezygnuj z copywriterskiego języka w notkach na swoim blogu, bo brzmią jakby Ci za nie płacili. :( Więcej takich wpisów, które płyną całkowicie od Ciebie, bo one są na miarę złota <3

    OdpowiedzUsuń