sobota, 9 sierpnia 2014

Wypały i przypały koreańskich bananów cz.1

Od czego by tu zacząć czyli zbyt długo nie pisane i zbyt długo nie wspominane. 
Mam nadzieję, że postaram się zmieścić tutaj i w następnej notatce całą naszą Koree choć będzie to bardzo ciężkie.

      Nie byłam fanką wyjazdów do Korei. Cała otoczka k-popu i k-dram nie -przemawiała do mnie pod względem turystycznym, więc wyjazd do Korei odkładałam i odkładałam w nieskończoność, aż wreszcie nastał ten dzień- wziuuummm pakuj się i idź na samolot do Koreii.

      Jesteśmy tu już prawie dwa tygodnie a nasze tempo zwiedzania zadziwia nawet naszych znajomych! Gdy chcą nas gdzieś zabrać w zwyczaju mamy mowienie- byłyśmy tu! tu też!
Gdy nie mamy zaplanowanego dnia, wsiadamy w metro i jedziemy na dzielnice, które przypadły nam do gustu (albo randomowe) i krążymy, krążymy, krążymy.
Mimo metropolii, nie czuję się tutaj osaczona przez ludzi. W zamkach, sławnych miejscach, nie dławię się obecnością innych ludzi co jest dużym plusem jeśli chodzi o moje ulubione miasta.
Seoul ma MASE urokliwych miejsc, gdzie możesz po prostu usiąść i rozkoszować się pogodą/życiem/piwem/rozmową ze znajomymi. Choć Seoul nie zachwyca parkami (dużo ich tu nie znalazłyśmy) zdecydowane koreańczycy potrafią wykorzystać każdą wolną przestrzeń by była jak najbardziej przyjazna do życia. Gdy już tu dotrzecie, polecam spacer nad Han River. Widok jest przepiękny.

Kręte uliczki, strome (czasami za strome) chodniki z których wychodzisz na ogromną przestronną ulicę i wchodzisz w rzekę ludzi idącą wieczorem na spotkanie ze znajomymi. Na ulicy pachnie jedzeniem, kosmetykami, na około sklepy świecące się przeróżnymi światłami- to jedyne co w całym chaosie swojego mózgu potrafię wyklarować jeśli chodzi o to miasto.
Niesamowite jak szybko oddałam kawałek mojego serca temu miejscu na ziemi i choć jeszcze stąd nie wyjechałyśmy, planuje już powrót "kiedyś na pewno".

       Co do typowo podróżniczych i mało wymagających uniesień słów cenowo jest podobnie jak w Polsce choć przyznam, że ciężko nam liczyć te wszystkie zera na końcu liczb. Transport jest dla mnie lekko drogi, ale niestety poruszać się jakoś trzeba i to wydatek konieczny.
Linia metra.... chaos ale po kilku wpadkach i przesiadkach nauczyłyśmy się z niego korzystać!
Jeśli kochasz jeść i pić, w Korei (jak i w całej Azji) znajdziesz sobie miejsce.
Ciągle poznajemy tu nowe osoby, ciągle gdzieś wychodzimy, robimy nowe rzeczy (Martyna wyciągnęła mnie nawet na kino 4D na przejażdżkę na rollercoasterze mimo, że mam lęk wysokości xD )

O ile w Chinach mogłam napisać tu dużo, bo dużo mi w Chinach brakowało oczekiwań, jakie postawiłam Pekinowi tuż przed odlotem... O Korei nie mogę napisać nic złego. Nie mogę na nią narzekać, bo nigdy nic nie oczekiwałam od tego miejsca. A jednak zaskoczyło mnie i to bardzo pozytywnie.

Poza tym, Korea to nie tylko k-pop. Nawet jeśli kochasz oppe- nie bój się na pewno coś z nim znajdziesz. Jeśli nie kochasz oppy- nie bój się, Seoul ma o wiele więcej do zaoferowania. Od kuchni po życie nocne.

Prawie zapomniałabym o naszym przypale nie wypale!
Jak to banana ma w zwyczaju, nie mogło sie obyć bez irytującego człowieka.
Tym razem nasze nominacje padły na couchsurfing.
Nasz host z dnia na dzień stał się stalkerem. Musiałyśmy zmienić miejsce, bo nie podobało mu się, że rozmawiamy po polsku i chyba mnie nie polubił, bo nie brałyśmy go wszędzie ze sobą. Tak, nasz host miał 40 lat, mieszkał sam i jego zainteresowaniem oprócz bycia bezrobotnym, było spotykanie nowych ludzi i wychodzenie. Oczywiście, jeśli miał z kim wychodzić. Jeśli tak nie było nie mył się kilka dni i zachowywał jak świnia. Po kilku dniach po prostu zaczął mnie ignorować i oznajmiać światu, że go nie lubię.
 Oczywiście, zawsze biorę na spotkania faceta po 40-stce.
Wprowadzając się do niego nie przewidziałyśmy, że nie da nam nawet wiatraka w ramach oszczędności bezrobotnego, więc budziłyśmy się co kilka godzin (spałyśmy w pokoju który był eks- balkonem czytajcie wszystkie okna przeszklone) spocone i zmęczone. Ale już koniec tego dobrego było miło ale się wyprowadziłyśmy. No i zostawił mi pamiątkę- jestem chora.

ANYWAY


Podróż po Korei czas zacząć a nam tęskno do Busan i Daegu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz