piątek, 15 maja 2015

Czego tam nie robić?

6 miesięcy. 6 długich miesięcy zajęło mi rozpoczęcie tego bloga na nowo. Otworzenie tego rozdziału, przez który wiele rzeczy w moim życiu zmieniło się na zawsze. Czy na dobrze? Jak zwykle czas pokaże, ale tym o to sposobem młoda pani dziennikarka wracając z wykładu o Social Media doznała oświecenia.
Hej, podróż się skończyła ale nie w całości ją opisałaś!
Nie ładnie Nana, pomyślało moje sumienie i oto pierwszy z nowych wpisów, w których będę mówiła o swoich podróżach których już trochę było i na pewno trochę będzie :)

Oczywiście w ramach praktyki dziennikarskiej, która jak zwykle się przydaje.

 Dzisiaj dyskutowałam z Kate o naszym wyjeździe do Korei bo otóż tak, znowu na 75% się tam wybieram w celach dokończenia i odwiedzenia paru miejsc i znajomych.
Po przeliczeniu ile złotych srebrników potrzebujemy uzbierać, zastanowiłam się w sumie (rozważyłam ot co!) co chciałabym zwiedzić ponownie. Zdecydowanie tych punktów jest kilka choć nie oszukując się- OSOBIŚCIE mnie Seoul znudził po 2 tygodniach. Po około 4 tygodniach wałęsałam się tam już bez konkretniejszego celu zwiedzając pierdoły typu Zoo albo robiąc zakupy.
Naszło mnie więc pytanie:

Czego zdecydowanie odradzam (moim zdaniem) zwiedzać w Seoulu, choć Trip Advisor którego często używałam opiewa jako worth see?

1. Itaewoon

Super miejsce.
Dla kogoś kto ma full kasy i lubi być w Europie/USA w środku stolicy Korei Południowej. To miejsce przypominało mi za każdym razem, jak bardzo Korea "jara się" USA a ludzie których tam spotkałam OH WELL... nie mówiąc o akcji kiedy murzyni zaczęli wyzywać nas od rasistek po dość nie udanym podrywie na "luzaka" rzuconym w naszą stronę, akcjami typu "czarnym wstęp wzbroniony" albo drogimi i wypełnionymi po brzegi obcokrajowcami barach/restauracjach. Nic azjatyckiego w tej Azji, powiedziałby filozof.

2. 63 Building
Powiedzmy, że fajnie jest wjechać na górę żeby zobaczyć Seoul i te sprawy. Tylko po co płacić miliony, skoro w Seoulu jest wiele wysokich budynków z lepszymi miejscami widokowymi?
Megalomania Seoulu- piękny wieżowiec z drogimi restauracjami. No trudno, nic w tym dla mnie fajnego nie było. A hajsy jak wiecie też się nie zgadzały. A, no i się błyszczy to jakaś rozrywka.

3. Gyeongbokgung
Nałaziłam się tam jak głupia w upalny dzień +miliard stopni.
Zdecydowanie polecam ludziom których pasjonuje historia, chcą się poczuć jak w historycznej dramie i pochodzić starymi pałacowymi ścieżkami ale dla zwykłych laików jak ja- That's no no.

4. Zoo
Kocham Zoo i zwierzaki ale do Zoo w Seoulu bez mapy kolejny raz nie wejdę. Jest to masakrycznie wielkie miejsce które mnie przygwoździło niczym Zoo w Pekinie i zamiast zobaczyć wielbłądy doszliśmy do gadów i jaszczurek. A przecież wcale ich na mapie w tamtym miejscu nie było.

Ogólnie żeby nie było, że hejtuje to MOJE ZDANIE. Oczywiście jeśli ktoś tam jedzie zwiedzać, sam sobie wybierze jakie miejsca go interesują ale uważam, że są miejsca do zwiedzania trudne i trudniejsze. Te trzy i pewnie wiele innych których już nie pamiętam, są jak wchodzenie do świątyni w Busan w trakcie ulewy.


XoXo
NaNa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz