piątek, 4 lipca 2014

Zdjęcia, zdjęciunia.

Nasz orszak pożegnalny, Jola była jak Lay- pojawiła się i zniknęła znikąd. Kochamy Cię Jolu.
We are one, not like EXO, WE ARE OXE! Gryzaczku dziękujemy za wsparcie kanapowe wizy oraz kochamy nasze słodkie maknae i starego różowego człowieka za wszystko <3
Pierwsze chińskie ulice odkrywane przez nas. Pierwsza baozy.
Trzeba było potęsknić za Japonią w podróży do koreańskiej dzielnicy, która nie istniała.
Martyna bardzo głodna, bardzo sushi.

Om nom nom nadziewane kremem czekoladowym mochi, wyjdźcie za mnie.


Tak to prawda, szampan ruski za około 30 zł.
You think it's a fuckin' game? 
Pierwsze i ostatnie noce jako turystki w Beijing. Piękne jezioro przy którym było MASE knajpek z pijanymi studentami i nie tylko jedym słowem, druga strona imprezowej dzielnicy Beijing.


Więc Martyna znalazła swoją rodzinę....

I ja swoją...

Co dalej? :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz