wtorek, 1 lipca 2014

O Beijing z punktu widzenia Basi słów kilka.

Witajcie moi kochani,
dobieram się do klawiatury ponieważ Marzena ze swoim zapałem do dzielenia się informacjami wstawiła już trzy posty. Bardzo możliwe, że coś w moich własnych się zdubluje lecz nie wińcie mnie za to tylko przeczytajcie do końca. Jest 28 stopni, odczuwalne dla mnie 34, biorę się do roboty popijając 'blueberry milk with taro'. GORĄCE. Sama jestem w szoku, że to robię ale smak jest na prawdę świetny więc mam gdzieś to, że pewnie spływa ze mnie właśnie kolejna kropla potu.

Rodzina i znajomi pytają 'Jak w Pekinie?'
Pierwsze słowo które idealnie obrazuje wszystko to 'chaos'. Pekin jest ogromny, pełny życia, przez ulicę przechodzi się na #yodo ( wersja yolo wg. Róży), mnóstwo tu stoisk sklepowych, budek z jedzeniem (zaczynając od baozi kończąc na nabitych na patyczek wciąż żywych skorpionach), ludzie gdzieś non stop się spieszą, kierowcy chyba już dla zasady trąbią w nieregularnych odstępach. Z drugiej strony budownictwo zapiera dech w piersiach, kolory cieszą oczy a co jeszcze bardziej cieszy to chyba niskie koszty. Jeśli jesteś czarnym czy białym turystą na pewno złapiesz wzrok przechodzących obok Azjatów a jeśli jesteś na przykład wysoką blondynką z niebieskimi oczami (mówię to i myślę o tobie Jolcia) możesz poczuć się jak celebryta bo na pewno twój wizerunek zostanie uwieczniony na zdjęciu.

Drogo?
Zależy co, zależy jak, zależy gdzie. To chyba najlepsza odpowiedź. Nie uważam się za osobę ani biedną ani bogatą ale tu, w stolicy Republiki Ludowej Chin jeśli chodzi o wydatki czuję się naprawdę świetnie. Jedyne co tu przepłaciłam do tej pory to wachlarz i usługi telekomunikacyjne. Ale to już smutna kwestia roamingu dlatego jeśli jesteście tu na dłuższy czas sprawcie sobie chińską kartę sim która można kupić już na lotnisku lub w mieście ( gdzie wychodzi taniej, bo około 50 złotych). Karta jest już precharged. Koszt połączenia wychodzącego to 30 groszy za minutę.
Moja PLAYowa stawka:
sms 2 złote
mms 3 złote
połączenie do Polski 7 złotych
połączenie lokalne 10 złotych
połączenie przychodzące 4 złote

Przykładowe wydatki :

Bilet autobusowy - 50 groszy
Bilet metra - 1 złoty
Woda - zazwyczaj 1 złoty lub 1,50
Napój - 1,50 lub 2 złote
Magazyn z twoim ulubionym koreańskim aktorem/zespołem - od 3,50 do 10 złotych ( So Cool, Ceci)
Lód o smaku zielonej herbaty - mocha - 2 złote
Noodle - 6 złotych (porcja wielkości jak dla dwóch osób)
Baozi (bułeczki gotowane na parze) 4 sztuki - 2,50 z napojem gratis
Huoguo/Hot Pot  (samowar z rozżarzonymi węglami; w misce gotuje się rosół następnie wrzuca się cienkie kawałki mięsa, warzywa, ryby lub owoce morza - w dwie trzy osoby, najesz się do syta) 22 złote
Hostel (pokój dwuosobowy z łazienką w ścisłym centrum miasta) - 60 złotych/noc


Mocha ice cream!

PRZYPOMINAM! Przed wyjazdem do Chin nauczcie się cyfr. To niesamowicie przydatne jeśli chodzi o targowanie się. Jak to mówią 'mądry Polak po szkodzie' a swój wachlarz kupiony za 13 złotych zostawię jako pamiątkowy bo Charlotte, nasza koordynatorka z agencji powiedziała, że bez problemu mogłam wydać na niego 4 złote.

Au Pair
Nana opisywała już mniej więcej jak to wygląda. Od siebie chciałam dodać nazwy agencji - bo dlaczego nie? Lepiej żebyście dowiedzieli się jak to u nas wyglądało. Pierwszą, która wybrałyśmy było ToFriend przed którym przestrzegam. Tiffany, czyli osoba ze staffu która się z nami kontaktowała zapewniała, że wciąż mamy czas. Niestety uciekał on nieubłagalnie, bilety zostały zabookowane na 27mego a kontakt mailowy miałyśmy z TF minimalny więc 'just in case' zaczęłyśmy się rozglądać za innymi zajmującymi się au pair firmami i tak trafiłyśmy na Early Bird. I chwała nam za to. Nie wiem czy było tak tylko w naszej sytuacji ale kontakt z ToFriend po prostu nagle się urwał, na nic zdały się nasze pytania i prośby o odpowiedź. Moje przewodniki po Szanghaju zostały na półce a my trafiłyśmy dzięki Early Bird do Pekinu.

Informacje z różnej beczki
Wstawiam szybko co siedzi mi w głowie.

MUST HAVE : butelka z wodą - zawsze, wszędzie.

Co zrobić przed wylotem?
- ściągnąć freegate ( jeśli zależy nam na facebooku, youtubie czy innych portalach które blokowane są w Chinach )
- kupić przewodnik ( nawet te po angielsku są tu niesamowicie ciężko dostępne dlatego pewnie jutro zamówię go online)
- tabletki ( przeciwbólowe, stoperan )
- antyperspirant ( ciężko dostępny, jeśli dostępny to kosztuję dwa razy więcej niż w Polsce)
- mgiełka ( nie ma nic lepszego niż psiknięcie sobie prosto w twarz i dekolt kiedy dookoła skwar)

Ah! Jeśli checie być na bieżąco ze zdjęciami (które nie są blokowane, yeheet!) zapraszamy do followania naszych instagramów :BASI i  NANA.

Kończę post siedząc w agencji. Pasuje zrobić mały przegląd informacji i otworzyć książkę do chińskiego. A już tak podsumowując : Pekin to miasto które zachwyca łącząc wszystkie negatywne i pozytywne aspekty, tworząc jeden wielki pakiet w którym się zakochasz lub który zaakceptujesz do końca swego pobytu by później o nim zapomnieć.
Całuję, Martyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz